czwartek, 8 lipca 2021

#6 Praca

 #6 Bernardyna od stłuczki do miłości

 

Ostatnio wszystko jest jakby nie dla mnie…..W pracy dostałam wypowiedzenie…..redukcja stanowisk, miłość też chyba dała mi wypowiedzenie, nie mogę spotkać tego jedynego tylko spotykam tego na 5 minut….. Jedyne co mnie cieszy w moim życiu to moje przyjaciółki Kamila i Marysia. Ogólnie jestem wielką marzycielką i optymistką i wierzę, ze kiedyś po prostu musi być ten piękny czas. Mam skończone studia, ale jakoś nie ciągnęła mnie praca za biurkiem. Pracowałam jako kelnerka i barmanka w jednym. Lubiłam tę pracę bardzo, ale nowy szef postanowił wprowadzić swoje rządy….Trudno, nic nie zrobię, nie będę rwać włosów z głowy bo szkoda włosów. Dobrze, ze jutro piątek, a wiadomo, że w piątek mamy razem z dziewczynami babskie wieczory ….tylko my trzy, Netflix i nasze ulubione piwo bezalkoholowe oczywiście. Czwartek minął mi bardzo szybko i już czekam na jutrzejszy dzień, a raczej wieczór ,a po piątku idziemy do klubu tego gdzie pracowałam, ale już nie idę pracować tylko idę się bawić, to najlepszy klub w Wolinie, klub o nazwie bardzo banalnej Paradise . I wreszcie nadchodzi piątkowy wieczór, tym razem spotykamy się u mnie, moje przyjaciółki podobnie jak ja szukają tej swojej połówki, a jak wiadomo w grupie raźniej . Dziewczyny zjawiają się punktualnie o 19, jak ja je kocham . Dzisiaj na tapecie Miłość pod jednym dachem i pewnie jeszcze jakiś romantyczny film. Wieczór mija przyjemnie, oglądamy, rozmawiamy . Oczywiście później dziewczyny nocują, bo o 3 nad ranem już nie ma sensu wracać. Rano czyli tak około 11 wstajemy, poranna toaleta i śniadanko. Po śniadanku wsiadamy do mojej złotej strzały dla nie wtajemniczonych to opel corsa i odwożę dziewczyny, bo wieczorem spotykamy się w klubie. Od razu jadę na zakupki do marketu. Szał w sklepie, nie wiem ludzie robią zakupy jakby jutro miał być koniec swiata, a nie niedziela nie handlowa. Zakupy poszły bardzo sprawnie, podchodzę do złotka, pakuję zakupki. Wsiadam odpalam, cofam i nagle……bum…….. co się dzieje ? Wysiadam i patrze,że w coś uderzyłam, w coś co nagle mi wyrosło z tyłu i sama nie wiem kiedy….Oj nie zapowiada się to dobrze…..Patrzę a mój opelek jest przyklejony do bmw i8 (skąd to wiem, bo mój jeden z byłych miał hopla na puncie tej marki)….a w tym bmw siedzi jakiś bardzo niezadowolony nieznajomy i chyba coś krzyczy…..Nagle wysiada z niego najpiękniejszy mężczyzna jakiego widziałam…i zaczyna się na mnie drzeć….krzyczy coś, że prawie jak blondynka, że rowerem powinnam jeździć….Cham….ja mu dam rower, jestem bardzo dobrym kierowcą, jeżdżę już ponad 10 lat i nic, żadnego mandatu , żadnego upomnienia….Zbliża się do mnie a ja mam już łzy w oczach……widzi to i zaczyna zmieniać ton…. Nie robię tego specjalnie po prostu emocje……Jak tylko skończył ……..jedyne co udało mi się powiedzieć to Przepraszam….Nieznajomy spojrzał w moje zielone załzawione oczy i chyba zmiękł, zaczął coś mówić o kosztach naprawy it. Nagle podbiegł do auta i wyjął z niego małą istotkę dziewczynkę wiek może 3-4 latka. Kocham dzieci…Później dalej mówił o ubezpieczeniu i dalej o kosztach naprawy….A ja już nie wytrzymałam i mówię, że nie mam pracy, jestem na miesięcznym wypowiedzeniu i że nie mam pieniędzy…..Na to on na to, że mam już pracę, że będę zajmowała się jego córeczką Julią. Zieleń moich oczy przybrała kolor skoszonej trawy. Tysiąc myśli zaczęła się kłębić w mojej głowie… stłuczka, praca u przystojnego nieznajomego…. Po tym wszystkim powiedział, że nazywa się Aleksander podał mi adres i powiedział, że w poniedziałek mnie widzi w pracy….. Nawet nie miałam czasu, żeby powiedzieć jak ja mam na imię. Po tym wsiadł i odjechał. Od razu zadzwoniłam do dziewczyn, jak opowiedziałam co mnie spotkało. Współczuły mi, ale powiedziały ,że chociaż będę miała pracę…. Po rozmowie wróciłam do domu, tak naprawdę to miałam tylko lekko wgięty tylny błotnik, bmw tez aż tak, źle nie wyglądało. Dobrze, że wieczorem spotykałam się z dziewczynami w klubie. Jak zwykle w sobotę lokal był pełny. Zajęłyśmy stolik, zamówiłyśmy kilka drinków, dzisiaj musiałam odreagować….Dwa drinki i stałyśmy się królowymi parkietu, ale powiem ,że miałyśmy dryg do tańca. Po kilku tańcach poczułam potrzebą i udałam się do toalety. Po wyjściu zaczęłam szukać w torebce błyszczyka i nagle poczułam ścianę, która oddychała, podniosłam głowę a moim zielonym oczom ukazał się nie kto inny tylko przystojniak z bmw, na początku chyba mnie nie poznał… przy pierwszym spotkaniu zero makijażu , dresy, kok na czubku głowy…a tu miałam zrobiony makijaż, sukienka też była…Jedyne co powiedział to ,że najpierw atakuję jego auto a teraz jego….i na koniec dodał, że widzimy się w poniedziałek i chyba lekko się uśmiechnął…Jak podeszłam do dziewczyn to chyba nie wyglądałam za dobrze, bo się zapytały czy wszystko ok, opowiedziałam o całej sytuacji, a one zaczęły się śmiać i mówić, że coś o przeznaczeniu, o tym jedynym. Dalszą część wieczoru postanowiłam zapomnieć o przystojniaku o brązowych oczach. Miałam dziwne wrażenie ,ze ktoś się na mnie patrzy….. Niedziela minęła na leczeniu sobotniego wieczoru…..Nadszedł poniedziałek, ubrałam się w dżinsy i bluzkę w kolorze moich oczu, lekki makijaż , włosy spięłam w kucyk, na nogi trampeczki. Wsiadłam do mojej lekko poturbowanej złotej strzały i pojechałam do mojego nowego pracodawcy…Tak jak myślałam dom przystojniaka był duży położony na obrzeżach miasta, już chciałam wejść ale oczywiście bramka była zamknięta i była tabliczka Uwaga pies, nagle do bramy podbiegł wielki pies chyba owczarek, zaszczekał swa razy i zaczął merdać ogonem, chciałam go pogłaskać, ale nie zaryzykowałam. Po chwili wyszedł Aleksander i mnie wpuścił, był bardzo zdziwiony zachowaniem psa…Dom i z zewnątrz i w środku był piękny, zaprosił mnie do salonu i zapytał czy chcę coś do picia. Poprosiłam o kawę. Później opowiedział mi o córeczce Julci, o moich obowiązkach. Wydawał mi się bardzo w porządku. I nagle zapytał jak mam na imię…Alleluja…. Już myślałam, że nie zapyta….jak usłyszał to się uśmiechnął, nie wiem co go śmieszyło w imieniu Aleksandra…. No tak bo on miał na imię Aleksander. Dziecko bardzo szybko się do mnie przekonało, co też bardzo zdziwiło tatę….Praca bardzo mi odpowiadała, pracowałam prawie dwa lata, do momentu aż Julcia poszła do szkoły. Pewnego dnia, gdy już wychodziłam Aleksander zapytał czy nie chciałabym zostać u niego na dłużej to znaczy na zawsze……Byłam w szoku, ale widziałam, że już od pewnego czasu patrzy na mnie inaczej niż na nianię i moje serce tez przyspieszało na jego widok. I tak od stłuczki, po pilnowanie jego córeczki….znalazłam swoją drugą połowę, znalazłam swoją miłość o której marzyłam od 29 lat.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz