czwartek, 8 lipca 2021

#3 Praca

 #3 Magdalena Piskor Pomóżmy Pikachu

 

Praktycznie pozbawione powietrza przykurzone północne poddasze posesji Pokemonów przypominało paszczę przerażającego potwora, połykającego porzucone przedmioty. Popękane popiersie Pokemonki Petilil – przepięknej partnerki Pikachu, powiedzmy. Półprzezroczysty parasol Pignite'a – pomarańczowego przyjaciela powyższego, pozostawiony przezeń poprzedniego piątku, przemyślnie pocerowany po przekątnej. Pretensjonalną, przydługawą powieść Pawniarda, porzuconą przezeń, podejmującą postmodernistyczną problematykę postkomunistycznych podziałów ponadklasowych. Przykurzony pozłacany puzon Pachirisu. Podziurawiony portret Phione. Pudełka pełne puszystych pastelowobłękitnych piór Pelippera, Pokemona przypominającego ptaka. Ponadto... Pikachu.

Płaczącego Pikachu przygniecionego powyższymi przedmiotami. Parasolem, popiersiem, pleksiglasowym pudłem przepełnionym ponadprzeciętnie pikantną pornografią prezentującą Pokemonowe piękności ( „patrzcie, patrzcie, Petilil pod prysznicem" – powiedział poprzednio podekscytowanym przyjaciołom podniecony Pikachu, przeglądając podniesiony pornomagazyn). Pianinem. Przywiędłą paprotką położoną ponadto pod plastikowym pawiem, pokrytym plamami po podejrzanym plynie. Paw przypominał Pokemona Pidgeota. Pochlipywanie panikującego Pokemona pokrzykującego "pomocy!" przygłuszała pomarańczowopióra papuga, poskrzekująca ponad paprotką. Przyjaciel przestraszonego Pikachu, przysadzisty Primeape, przeszedł pospiesznie przez przywołaną powyżej pakamerę, prawie przydeptując przygniecionego Pokemona. Porośnięta płowozłotym puchem pulchna pupa Pikachu pod podeschniętą paprocią, przypominała pęk potarganych pakuł. – Płaksa! – Primeape poinformował powyższego pogardliwie, przyczesawszy pożółkłymi palcami popielatoblond perukę. Potem powiedział pospiesznie:

- Przyjaciele, przyjdźcie pomóc Pikachu!

Powoli przydreptał Pawniard. Potężnie przeziębiony, przyodziany praktycznym popelinowym paltem. Popatrzył ponad potarganą peruką Primeape'a.

- Pianino przygniotło Pikachu pośrodku poddasza! - przemówił przerażony.

- Pójdę po pomoc. Przyprowadzę przydatne Pokemony - podstępnego Purrloina, potężnego Pangoro… Potem pójdę po pozostałych – Panpoura, Pignite'a, Palpitoada…

- Przecież Palpitoad przynosi potwornego pecha!

- Pecha, pecha… - posłyszeli podsłuchującego Palpitoada. – Przynoszę pecha, peeewnie… Pewnie prababcia Pawniarda przynosi pecha. Pójdź po Pokemony, palancie. Pech, phi.

Pyzaty pyszczek przyłapanego Pawniarda pokraśniał.

- Pójdę, Palpitoadzie. Przepraszam, przyjacielu - powiedział potulnie.

Palpitoad poczerwieniał, potem pobladł.

– Przynoszę pecha – powtórzył ponownie, poirytowany. - Pecha. Phi. Ponadprzeciętnego pecha - powiedział pogardliwie.

Panikujący Pawniard przyprowadził przejęte Pokemony – perfidnego Purrloina, pulchnego Pangoro, przypominającego przerośniętą pandę, powabną, płaczącą Petilil – partnerkę Pikachu, ponadprzeciętnej poczciwości Parasecta, przemiłego Pelippera – Pokemona - ptaka. Potem pobiegł po Pichu. Pichu, przypominający przygniecionego pianinem pechowca, przyprowadził powarkującego psiaka.

- Pekińczyk Pignite'a, Pikuś – poinformował przybyłych Parasect. – Pignite pożyczył psa Pichu.

- Pełnokrwisty pekińczyk – pyszałkowato poinformował pokrótce przyjaciół Pichu, prezentując płowego pieska. Protekcjonalnie poklepał psa. – Prześliczny! Puszysty. Piękny płaski pyszczek. Pełnokrwisty - powtórzył pretensjonalnie, ponownie pogłaskawszy psa. Pogładził pysk Pikusia. - Pierwszorzędny. Przepiękny - powtarzał podekscytowany.

- Przeklęte parszywe psisko! – pisnęła Petilil, panikując. - Prawie popuściłam! - powoli przyznała, pięknie pokraśniawszy. Puchaty płaskolicy potworek, przypominający przybyłym Pokemona Persiana, powarkiwał poirytowany. - "Parszywe psisko?! Poczekaj, pannico! Pogryzę przemądrzałej Pokemonicy pupę - przestraszona, przestanie prześladować pekińczyki!" - przemyśliwał posępnie puchaty pupilek Pignite'a.

- Pikachu potrzebuje pomocy – poinformował pobratymców Primeape. - Patrzcie, przerażający pokój – Pokemon prezentował przyjaciołom pakamerę – pełen przedmiotów. Puzony, pudła, paprotki, posłanie Pikusia, próchniejące pianino… Przygniotły Pikachu – przekonywał propagator pomysłu pomocy pechowemu Pokemonowi, popatrując po pobratymcach.

- Potwierdzam; przerażające poddasze – płochliwie przedstawiła przekonanie powabna Petilil. – Ponure – przemówiła ponownie Pokemonka, pocierając powoli pokaźny przybrudzony plaster, pokrywający połowę prawej piąstki. – Potworne – powiedziałabym. – Powinno pożreć paskudnego pekińczyka Pichu. – Pekińczyki przynoszą pecha. Pignite - posiadacz pekińczyka - powiedział powyższe Parasectowi. Podsłuchałam poprzedniego piątku. (Podrażniony pies postanowił pogryźć pupę Petilil - podłej poczwarze.)

- Pekińczyki? Prędzej przymałe pozieleniałe Pokemony, przypominające Pigmejów, przynoszą pecha – Pichu prowokował Petilil.

- Prędzej proekologiczne, postawne przeciwnie Pokemony – poprawiła Petilil, podnosząc palec. Przymrużyła pomalowane purpurowo powieki.

- Przeklęta poprawność polityczna – prychnął Pichu, pokonany. – Przestań przynudzać, pięknotko. Pomóżmy Pikachu. Potrzebuje pomocy.

- Pecha przynosi Pawniard – powiedział Palpitoad, podrażniony, pamiętając potwarz. Pawniard popatrzył ponuro.

– Phi – prychnął. - Pamiętliwiec!

- Przestańcie. Pangoro, przełóż płaksę powyżej paprotki – powiedział Primeape prześmiewczo. Pod pokrywą przygniatających Pokemona przedmiotów, przerażony Pikachu po prawdzie płakał przeraźliwie.

– Płaczek. Patałach – prowokował przyjaciela permanentnie poirytowany Pokemon. – Palant. Prawiczek.

- Prawiczek? - podpytywał Pichu. - Przecież Petilil...

- Prawiczek, prawiczek... - powiedział Primeape. - Petilil powinna poswiadczyć – prawda, Petilil? Przeczytałem pamiętnik Pikachu. Potrzebuje pewnych... powiedzmy... pigułek...

- Prędzej pomoże pietruszka - poinformował poważnie Pelipper, próbując pohamować prześmieszki. – Psychoterapeuci potwierdzają.

- Placebo – powiedział Parasect pogardliwie.

- Pietruszka poważnie pomaga? – podpytywała podekscytowana Petilil, połknąwszy przynętę.

- Pospolite placebo, przygłupia – prychnął Parasect ponownie.

- Pigułki? Prywatne problemy? – pytał prostoduszny Pichu.

- Pigułki produkowane przez Pfizer – półgłosem poinformował poczciwinę Pelipper.

Przyjaciele prychnęli. Pognębiony Pikachu poczerwieniał, płacząc.

- Pewnie pospolite problemy psychonerwicowe – pocieszał przyjaciela Pichu.

- Przestańcie – przebąknął Palpitoad, przerywając pomocnikowi. – Pomóżmy potrzebującemu pomocy pobratymcowi.

- Potrzebującemu patafianowi – poprawił porywczy Primeape. – Potrzebującemu patałachowi. Partaczowi. Pechowemu płaksie. Przycisnął pyszczek popłakującego Pikachu.

- Palant – parsknęła Petilil. - Pomylony pajac. Pedantycznie przypudrowała piegowate policzki.

– Pikachu, przyszła pomoc, pysiaczku.

Podejmując próbę pomocy, pociągnęła przygniecionego pianinem partnera powyżej pulchnej pupy porośniętej płowożółtym puchem. Papuzie poskrzekiwanie przeniknęło poddasze piątkowego październikowego popołudnia.

– Pomocy, Pikachu– powtarzała płomiennopióra papuga – pomocy, palant, pajac, płaczek. Primeape – pajac. Primeape – palant. Primeape - potrzebuje pigułek Pfizera. Potem powiedziała pięcioliterowe polskie przekleństwo.

Ptasie przekleństwa przerwała ponura pieśń. Poirytowany Primeape próbował przytłumić pyskatą papugę, podśpiewując pieśń pogrzebową.

- Pasjonujący ptak – przemówił Pikachu, przestając płakać. – Prawdziwa, przeklinająca portugalska papuga. Przypomina papugi piratów. Prześmieszne, po prostu prześmieszne – piał przycupnięty pod pianinem Pokemon. Przestał pochlipywać. – Papużko – prosił przymilnie ptaszka – piękna papużko, proszę, powiedz przekleństwo, powiedz pikantne przekleństwo, ptaszynko. Powtarzaj: „palant”. Powtarzaj: „Primeape – palant”. Powiedz: „palant” - powiedz, pooowiedz... Ptaszysko pod powałą poddasza przycichło. Popatrywało pochmurnie po Pokemonach. Pekińczyk powarkiwał ponuro. Purrloin podskakiwał, podekscytowany.

- Paaalant – powtórzył prześmiewczo po papudze, powtarzającej przykre przytyki Primeape'a. – Palant, przygłup, patafian – powiedział ponownie podochocony, pokazując powykręcanym palcem Primeape'a. Primeape pobladł. Pozaciskał pięści.

- Pięknie – ponuro poinformował Pokemony poirytowany Pangoro. – Po prostu pięknie. Potrzebujecie psychiatry.

- Poza Pikachu - przyznała Petilil publicznie. - Pikachu po prawdzie potrzebuje przepisania pewnych powiedzmy... pigułek...

Przygaszony Pikachu, popatrzył po perfidnej promiskuitycznej Pokemonicy pogardliwie. Ponownie płakał.

Parasect prychnął. Podekscytowany Pelipper podfrunął ponad papugę. Powiedziała „psiakrew”, potem przynajmniej przestała przeklinać. – Panowie … - Panie, panowie – poprawił Pelippera Parasect pokazując przyjacielowi Petilil (Pokemonka ponownie poczerwieniała) – pomóżmy Pikachu. Przepraszam, przyjacielu – powiedział Pokemonowi, pochlipującemu pod pianinem – przyszła pomoc.

Podszedł Pangoro, prężąc potężne przedramiona. Pandopodobny Pokemon przykucnąwszy, podniósł przykurzone pianino przykryte plątaniną przedmiotów posługujących poprzednim pokoleniom Pokemonów – pastelowymi portretami, przedziwnie pękatym puzonem powiernicy Petilil – Pokemonki Pachirisu - przedstawiającym pokraczną podobiznę pawia, pornomagazynami (przypudrowane, poprzednio piegowate policzki Petilil poróżowiały – podły Purrloin podniósł porno prezentujące pokemońską piękność pod prysznicem, pokazując powyższe podekscytowanym przyjaciołom), pomarańczowym półprzezroczystym parasolem, pudełkami pachnących perfumami Petilil powypalanych papierosów, piramidą pozieleniałych podgniłych pierogów porzuconych przez Parasecta, przerośniętymi perłami (po prawdzie plastikowymi perełkami, pokrytymi plątaniną płytkich pęknięć) podarowanymi Petilil przez poprzedniego partnera – przystojnego, pastelowobłękitnego Pokemona Phione…

Poweselały Pikachu powstał. Począł ponownie pochlipywać, poruszony. Posępnie przesunął palcem po ponadgryzanej przez Pikusia pięcie. Przykucnąwszy pod pozorem pogłaskania psa, porządnie przykopał pupilkowi Pignite’a. Popiskujący psiak przeleciał przez pół poddasza, przypominając puszysty, płowy pocisk. - Psychopata! - parsknął Parasect, podnosząc pieska. Pikachu ponownie powstał. Przytulił Petilil. Pocałował pieszczotliwie policzek partnerki. – Piękna – powiedział. Pokemonica ponownie pokraśniała, przyjemnie połechtana pochwałą. - Przepraszam, Pikachu - powiedziała. - Przemilczę potrzebę przyjmowania pewnych... pigułek. Potem padł plackiem przed Pangoro, poszeptując podziękowania. – Pochlebca – pisnął Pawniard. Przedsiębiorczy piewcy pomysłu pomocy pechowemu pobratymcowi przez Pangoro - potężnego pomysłodawcę planu przeprowadzenia powyższej pomocy – popłakiwali. Pokemon przekrzywił pyszczek, przyozdobiony purpurowymi plamami pokrywającymi policzki, przemilczając poniżające przytyki Primeape'a, przeplatane przykrymi połajankami podstępnego Purrloina, pokornie przyjmując powyższe. Pelipper pocieszał przyjaciela. Pozostawili poddasze porzucone. Poprzednio przygnieciony przez pianino Pokemon, poprzysiągł pieczołowite porządki powyższego. Polerowanie praktycznie pozbawionej połysku powierzchni puzonu. Podlewanie paprotki. Powyrzucanie porno (postulat Petilil – Pikachu przejmująco protestował!). Ponadto – priorytet! – poskromienie pyskatej papugi (powyższe postanowił Primeape – pozostałe Pokemony podjęły protest).

- Pa, pa, poddasze! – pisnął Pikachu.

- Pa, pa, pechowy, potrzebujący pigułek palancie! – powiedziała papuga, podskubując piórka.


 

2 komentarze:

  1. O kurczę! Czy ja dobrze widzę tak długi tekst, w którym każdy wyraz zaczyna się na literę "p"? Wow! Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało :) Na fanfiction.net możesz znaleźć jeszcze dwa inne moje tautogramy o Pokemonach - ten jest tylko pierwszym z serii - mój nick tamże to Midwich Cuckoo. Oba pozostałe teksty są nawet dłuższe i pikantniejsze ;)

      Usuń