czwartek, 8 lipca 2021

#1 Praca

#1 Marazm Śpij, kochanie

 

Chłopiec delikatnie gładził po włosach małą dziewczynkę. Z doświadczenia wiedział, że ten gest ma na celu ukojenie nerwów i z wielką uwagą przykładał się do jego wykonywania. Ale coś było nie tak...podniósł oczy na rodziców, którzy wyjątkowo byli w dobrych humorach. Oboje uśmiechali się tak szeroko, że chłopiec bał się, że ich kąciki się rozerwą, a zęby zaczną błyskać blado przez policzki. Czuł lekki dyskomfort gdy patrzyli na niego i dziewczynkę wytrzeszczonymi oczami, ale przecież wiedział na co się pisze. Nie stchórzy, zaszedł już tak daleko. Po wszystkim Tata poklepie go po plecach i uśmiechnie się nieznacznie, a Mama pocałuje go w czoło i powie, że jest z niego dumna. Bezwiednie zacisnął palce na głowie dziewczynki, która drgnęła jak wystraszony ptak i wbiła w niego przerażone spojrzenie. Ruszała ustami, chyba chciała coś powiedzieć, ale chłopiec nie słuchał. I tak przecież nie rozumiał co mówiła. Tata mu mówił, że oni używają innych słów i nie znają naszego języka. To nie im był on dany przez NIEGO. Dlatego ta mała dziewczynka leży teraz na brudnej podłodze i czuję strach, zamiast leżeć w ciepłym łóżku rozkoszując się ulotnym poczuciem bezpieczeństwa. ON jest bardzo kapryśny i szybko się nudzi, dlatego jego rodzina musi często łapać nowe zabawki. Te stare tak szybko się psują... Chłopiec z tyłu głowy pozwolił sobie na jedną myśl, że ON jest bardzo rozpieszczony. Ale tylko jedną. Co by jego biedna Matka powiedziała, gdyby to usłyszała. Spojrzał jeszcze raz na rodziców, a Ci w odpowiedzi rozchylili głowy na boki, Tata w lewo, a Mama w prawo. Na pierwszy rzut oka nic dziwnego się nie działo, ale nauczony doświadczeniem, Chłopiec spojrzał na ścianę i na tańczące po niej chybotliwe cienie. Taty po lewej, Mamy po prawej i JEGO na samym środku. Lekki ciepły oddech połaskotał go w kark. Był pod wrażeniem własnej kontroli, bo prawie w ogóle się nie wzdrygnął. Dziewczynka zaczęła wrzeszczeć, jej małe ciało wierzgało i wiło się w desperackiej próbie ucieczki. Zmarszczył brwi. Nie podobał mu się ten krzyk. Był nieprzyjemny i przenikliwy. Ale chowając niezadowolenie z tyłu głowy pochylił się szeptał jej do ucha słowa, którymi Matka tuliła go do snu.

Ach, śpij Kochanie, śpij „

Robił to do tego czasu, aż ON nie skończył się posilać, a dziewczynka nie zamieniła się w kilka grudek ziemi. Później, gdy leżał już w łóżku, a Rodzice wyszli próbował sobie przypomnieć JEGO twarz. Ale im bardziej się starał, tym mniej wyraźne Był JEGO obraz. Nie powinien te robić, ale nie mógł się powstrzymać. Przez podekscytowanie nie mógł zasnąć. Chłopcy w jego wieku o tej porze muszą być pogrążeni we śnie. Gdy tak leżał z zamkniętymi oczami oglądając z małe rozbłyski i falujące cienkie linie, które przywodziły na myśl parzydełka meduzy. Rozluźnił się, gdy poczuł w pokoju JEGO obecność. Domyślał się, że odwiedzał ON wszystkie dzieci w nocy, ale jak dotąd nie miał na to żadnych dowodów. Nie bał się, gdy poczuł na klatce piersiowej zimną dłoń i nie otworzył oczu nawet gdy zrobiła się bardzo, bardzo ciężka. Czuł, że powoli nadchodzi sen i poczuł lekką ulgę. Tuż przed tym, jak jego świadomość uleciała uchylił oczy i był zdziwiony, gdy ujrzał swoich rodziców stojących nad nim z wyrazami. udręki na twarzach. Chciał ich jakoś pocieszyć, dać znać, że ON nie zrobił mu krzywdy, ale w tym momencie jego powieki opadły, a on przestał myśleć.

***

Młode udręczone małżeństwo z rozpaczą spoglądało na szpitalne łóżko i leżącego na nim ich syna. Po tylu latach cierpienia już kompletnie stracili nadzieję, że kiedykolwiek się obudzi. Gdy 10 lat temu nagle upadł mieli nadzieję. Gdy lekarze nie potrafili wybudzić go że śpiączki mieli nadzieję. Gdy patrzyli na niego, jak dorasta na tym łóżku, nie zaznając życia, mieli nadzieję. Teraz patrząc na 23-letniego młodego mężczyznę nie mieli już nadziei. Starszy lekarz spojrzał na nich poważnie i skinął głową. Ojciec pogłaskał czule włosy chłopaka. To ciało, ta pusta skorupa od dawna nie była już domem dla jego syna. Matka ostrożnie przysiadła na brzegu łóżka i przytuliła swoje dziecko. Wyciągnęła dłoń i przywołała małą dziewczynkę, która chowała się na ojcem. .

„Chodź, pożegnaj starszego brata”

Zbliżyła się do niego poważnie w chwili gdy starszy lekarz wyłączał aparaturę utrzymującą to ciało przy życiu wyszeptała mu cichutko do ucha.

Ach, śpij Kochanie, śpij „

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz